Lista rzeczy do zrobienia to mój standardowy sposób na
ogarnięcie wiszących nade mną obowiązków. Niestety, ostatnio trochę zaniedbałam
ten pomocny nawyk. Co prawda, listę robiłam jak zwykle, ale była ona z reguły niepełna,
notatki pojawiały się na różnych kartkach w wyniku czego sposób ten przestał
dawać pożądane rezultaty. W końcu nadszedł wieczór, kiedy wysoki poziom stresu
wymusił na mnie zrobienie porządnej listy. Usiadłam i zaczęłam pisać. Pisałam i
pisałam wszystko to, co mnie dręczyło i wciąż krążyło po głowie, wszelkie sprawy
do załatwienia, nieważne czy były to najpilniejsze obowiązki, czy rzeczy mniej
istotne jak „napisz w końcu jakiegoś posta na blogu”. Kiedy, jak sądziłam,
skończyłam robienie listy i schowałam notes do torebki, w mojej głowie pojawiły
się kolejne, dawno zapomniane myśli, które siedziały gdzieś głęboko schowane i
przykryte bieżącymi sprawami. Sięgnęłam znowu po notes i zapisałam. Znowu
schowałam. I za chwilę znów musiałam po niego sięgnąć. Oczywiście pora nie była
odpowiednia na tego typu sprawy (jak zwykle zanotowałam wyjątkową aktywność
mózgu około północy, ale ponoć tak już mają ludzie inteligentni ;) ). Powinnam
była kłaść się spać, ale przecież nie mogłam, bo tyle rzeczy trzeba było
zanotować. Tyle zapomnianych spraw, ale też nowych pomysłów, które pojawiły się
dosłownie znikąd, nagle, a wystarczyło sięgnąć po kartkę i długopis. A
najlepsze w tym wszystkim było to, że kiedy położyłam się spać, czułam
niesamowity spokój i chyba nawet przez chwilę o niczym nie myślałam (jak to podobno
mężczyźni potrafią, otwierając i zamykając szufladki w swoich głowach).
A teraz kilka wskazówek od D.Allena, aby notowanie
przynosiło lepsze efekty:
- warto stworzyć listę projektów czyli spraw, które wymagają
więcej niż jednej czynności (w moim przypadku jest to np. napisanie pracy
magisterskiej)
- kolejna, oddzielna lista, służy do zapisywania małych
zadań, z reguły wynikających z projektów, zapisuje się na niej kolejne etapy
projektu – ale nie wszystkie naraz, tylko jeden – ten, który należy wykonać
jako pierwszy czyli najbliższe konieczne do realizacji zadanie (np. pytania badawcze
i hipotezy do magisterki)
- warto także wykorzystać kalendarz lub, tak jak robię to
ja, robić listy na poszczególne dni, na tych listach (czy w kalendarzu) wpisuje
się zadania, które MUSZĄ zostać wykonane w danym dniu, wszelkie inne sprawy do
wykonania, nie mające odgórnie przypisanych terminów realizacji, wpisuje się na
listę poprzednią. Warto pamiętać, że nie należy narzucać na siebie zbyt dużo
zadań jednego dnia (niestety, ja wciąż to robię…). No i najważniejsza zasada,
listy trzeba regularnie przeglądać! Do kalendarza trzeba zaglądać codziennie,
do listy spraw bez przypisanych terminów warto zajrzeć, gdy mamy wolny czas i
możemy wykonać jakieś zanotowane tam zadanie. Regularnie trzeba także aktualizować
listę, zaglądając do wypisanych projektów, aby wynotować kolejne etapy.
Szczerze polecam robienie list spraw do załatwienia,
zwłaszcza tym, którzy łatwo się denerwują, kiedy mają na głowie zbyt dużo
spraw. Już samo notowanie daje poczucie „panowania nad sytuacją”.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz