czwartek, 17 października 2013

Absurdalne historyjki czyli jak zapamiętać listę zakupów

Z moją pamięcią mam nie lada problem. Dotyczy to zwłaszcza pamięci krótkotrwałej, dlatego często składuję miliony karteczek z przeróżnymi notatkami, zawierającymi pojedyncze słowa, całe zdania, a czasem dłuższe wywody. Z pamięcią długotrwałą jest trochę lepiej, ale na pewno mogłoby być lepiej. Potrafię nauczyć się wielu rzeczy, ale potrzebuje na to sporo czasu (Bogu dzięki, że umiem w odpowiednim momencie wziąć się za pracę/naukę i nie robić wszystkiego na ostatnią chwilę!). Mimo wszystko postanowiłam popracować nad moją pamięcią. Pierwszym krokiem było zakupienie książki „Pamięć na zawołanie” Tony’ego Buzana.

Pierwszą metodą, którą chciałabym się z Wami podzielić, jest zapamiętywanie przy pomocy historyjek, które wymyślamy samodzielnie. W książce Buzana wykorzystano tę metodę do zapamiętywania listy zakupów. Postanowiłam więc ją przetestować przy najbliższych zakupach. Zgadnijcie jak mi poszło ;)

Moja lista zakupów wyglądała następująco:
- kiełbasa
- pomidory
- wątróbka
- frytki
- ziemniaki
- kapusta kiszona
- jogurty
- jajka
- ser żółty
- bułki
- karkówka
- pasztet

A oto moja historia …

Wszystko dzieje się na Wisteria Lane (za dużo „Gotowych na wszystko”). Wychodzę z domu, na szyi mam długaśny pęk kiełbasy, który służy mi za lasso. Moim kiełbasianym lassem zarzucam w kierunku babci spacerującej z koszem wiklinowym. Lasso obwija się wokół rączki kosza i wyszarpuje go z rąk kobieciny. Koszyk upada i wysypują się z niego pomidory. Babcia, chcąc mnie zaatakować, ślizga się na pomidorach i upada. Upadek strasznie niefartowny, ciało babci zostaje rozcięte o krawężnik i mym oczom ukazuje się jej wątroba (nasza pamięć doskonale zapamiętuje takie rzeczy, a ja oglądam za dużo „The Walking Dead”). Podbiega pies zainteresowany wnętrznościami. Szybko zjawia się kobieta z torbą mrożonych frytek, starająca się nimi odgonić psa. Zwierzę łapie w zęby frytki i rozdziera opakowanie, z którego, zamiast frytek, wysypują się ziemniaki. Przybiega dziwna kobieta, kradnie ziemniaki, krzycząc, że właśnie ich potrzebowała do kapuśniaku. Biegnie do swojej kuchenki, stojącej na środku ulicy, i wrzuca do gara ziemniaki i kapustę kiszoną. Na ulicy pojawia się ciężarówka wioząca setki jogurtów. Aby nie wjechać w gotującą panią, skręca w kierunku pobliskiego domu, gdzie niemal potrąca kobietę sprzedającą obnośnie jajka. Kobieta przewraca się, jajka wypadają i trzaskają się. Ze skorupek wypadają kostki żółtego sera, po które schyla się jadący na rolkach młody chłopak. Kroi plaster sera i kładzie na bułkę trzymaną w ręce. Nie zauważa idącego z naprzeciwka bardzo dobrze zbudowanego chłopaka (typowego karka!) i wjeżdża w niego z całym impetem. W momencie zderzenia myśli sobie: „Ale pasztet!”.

Tak, wiem … absurd. Ale wymyślona historia natychmiast zapadła mi w pamięć. Z całej listy zakupów nie kupiłam jedynie pasztetu – bo nie chciało mi się go szukać ;) Nie patrząc na żadną kartkę pamiętałam o wszystkim, bez żadnego problemu!


O czym warto pamiętać tworząc taką historię? Dużo absurdu, wiele szczegółów, jak najwięcej kolorów, dźwięki, zapachy, a nawet … elementy erotyczne (podobno takie rzeczy zapamiętujemy najlepiej!). Dopóki nie musicie się z nikim dzielić takimi historyjkami możecie spokojnie puścić wodze fantazji J

1 komentarz: