wtorek, 16 kwietnia 2013

O tym, jak nie traktować klientów


Zamawiam spodnie w sklepie internetowym. Po krótkim czasie zmieniam zdanie, już ich nie chcę. Jestem czymś zajęta, więc nie mam chwili, by poinformować sklep o zmianie decyzji. Szybko dostaję maila z pytaniem czy wpłata będzie dokonana. Przepraszam i informuję, że muszę zrezygnować z zamówienia. Po chwili dostaję odpowiedź: mam następnym razem nie zamawiać, jeśli nie jestem zdecydowana (sklep odbiera mi prawo do zmiany decyzji!). Odpisuję grzecznie, że „w dobrej wierze polecam w trochę ładniejszy sposób odpisywać klientom, aby nie poczuli się urażeni”. W odpowiedzi dostaję maila o tym, że nie doczytałam regulaminu, bo gdybym to zrobiła to bym się inaczej zachowała oraz, że tak mi ciężko jest napisać maila (nie cytuję wiadomości, ale zapewniam, że składnia leżała i kwiczała, w środku zdania postawiona kropka i rozpoczęte nowe zdanie, totalny chaos!). Regulamin przeczytałam, dlatego też zdawałam sobie sprawę z tego, że powinnam napisać, ale nie zdążyłam. Informuję o tym w mailu. Dodaję również: „Radzę też popracować nad gramatyką i stylem zdań, bo nie budzi zaufania”. W wiadomości zwrotnej dowiaduję się, że może u mnie nie budzi, a także, że należy szanować pracę innych. Odpisuję „I przede wszystkim szanować klienta, prowadząc jakąkolwiek działalność. Radzę wziąć sobie do serca powiedzenie klient nasz pan". Odpowiedzi nie otrzymuję. Zgaduję, że moje „złote rady” nie zostaną wzięte pod uwagę przez osobę, z którą mailowałam.

niedziela, 14 kwietnia 2013

Spotkanie z blogerką - Kasią Gorol


Co jakiś czas śledzę blogi modowe. Od dłuższego czasu jestem wierna przede wszystkim blogowi jestemkasia.com, dlatego bardzo ucieszyłam się, kiedy znalazłam informację o wydarzeniu Mentorzy eBiznesu, w ramach którego, zaplanowano prelekcję autorki właśnie tego bloga.

Kiedy początkowo zaglądałam na bloga Kasi interesowały mnie przede wszystkim Jej stylizacje. Według mnie są wyjątkowe i niepowtarzalne, bardzo podoba mi się taki styl, choć oczywiście nie wszystkie prezentowane przez Nią outfity (użyłam tego słowa, żeby nie powtórzyć słowa „stylizacja”) mi odpowiadają. Jednak nie da się ukryć, że większość jest dla mnie inspiracją i nieraz wpadam wręcz w zachwyt widząc Jej zdjęcia.

Styl Kasi nie był jednak jedynym powodem, który przyczynił się do tego, że zaglądam regularnie na prowadzonego przez Nią bloga. Moją uwagę przykuła także Jej osobowość. Część blogerek, moim zdaniem, emanuje zbytnią pewnością siebie. Kasia jest w swej skromności urzekająca, o czy mogłam się również przekonać w trakcie Jej wykładu na Uniwersytecie Ekonomicznym w Krakowie. Nie zawiodłam się ani trochę. Obraz Jej osoby stworzony w mojej głowie doskonale zgadzał się z tym, co zobaczyłam w trakcie piątkowej prelekcji. Jej zdenerwowanie w trakcie występu jeszcze bardziej mnie urzekło. Skromna, sympatyczna dziewczyna, która osiągnęła sukces, dzięki talentowi oraz pracy.

Kasia podczas wykładu mówiła o tym, że prowadzenie bloga wymaga dużego nakładu pracy, zwłaszcza, kiedy jest to sposób na życie. Kasia zarabia na blogu ,więc musi (i chce!) się starać i wkładać dużo wysiłku w tworzenie postów, tak, aby efekt był zadowalający, zarówno dla Niej, jak i dla odbiorców. Ostateczny rezultat nie odzwierciedla ilości włożonej w to pracy.


W trakcie prelekcji Kasia pokazała również, że ma do siebie duży dystans. Na początku prezentacji przedstawiła swoje pierwsze zdjęcia, które pojawiły się na blogu. Nie były to profesjonalne fotografie, ani nadzwyczaj ciekawe stylizacje, ale przecież każdy od czegoś zaczyna. Kasia odważnie przyznała się do tego, że jeszcze niedawno wygląd bloga pozostawiał wiele do życzenia. Momentem przełomowym była zmiana aparatu fotograficznego, o który uprosiła swojego tatę. Co ciekawe, tata Kasi nie był zbyt chętny do zakupu nowego sprzętu, ale po namowach w końcu uległ. Nikt wtedy nie zdawał sobie sprawy, że zmiana aparatu może tak wiele zmienić w życiu Kasi. Dziś blogerka wraz z rodziną często wspomina tę chwilę. Swoją drogą, ciekawe ile talentów się zmarnowało tylko dlatego, że rodzice nie kupili swoim dzieciom czegoś, o co prosiły ;))

Po prelekcji uczestnicy mieli okazje zadawać pytania. Jedno było wyjątkowo ciekawe, a właściwie to odpowiedź Kasi zaskoczyła wszystkich. Jeden z gości zapytał, jaką najbardziej zaskakującą propozycję współpracy otrzymała Kasia w trakcie swojej blogerskiej kariery. Okazało się, że zgłosiła się do Niej firma oferująca farby do … fryzur intymnych. Pytanie tylko, jak zareklamować taką farbę na blogu, bo chyba nie zdjęciem? Oczywiście Kasia odrzuciła propozycję.

Zagadnienie dotyczące współpracy z firmami było tematem wiodącym prezentacji. Kasia opowiedziała, na co zwraca szczególną uwagę przy podejmowaniu decyzji o podjęciu takiej współpracy. Tu również zaplusowała w moich oczach. Blogerka nie decyduje się na promowanie każdej firmy, która zaproponuje Jej wynagrodzenie. Na decyzję wpływa przede wszystkim to, czy produkty danej firmy bądź jej strategia jest związana z modą czy szeroko pojętą stylizacją. Kasia odrzuca więc propozycje, które nie łączą się z tematyką Jej bloga, mimo że mogłyby być opłacalne finansowo. To świadczy o tym, że Kasia bardzo szanuje swoją pracę oraz talent, co może zostać w przyszłości szczególnie docenione przez wiele firm.

wtorek, 9 kwietnia 2013

Moja pierwsza mapa myśli


Nieuchronnie zbliża się czas, kiedy będę musiała porządnie zastanowić się, jak będzie wyglądać moja praca magisterska. Pierwsze kroki zostały już poczynione. Wiem, mniej więcej, jakiego tematu będzie dotyczyć, ale na tym koniec. Muszę zastanowić się, co chcę zawrzeć w mojej pracy, tak aby wyczerpać temat i nie pominąć nic istotnego. Zdecydowałam się, że do stworzenia planu wykorzystam mapę myśli.

A co to takiego?
Mapa myśli to kreatywny sposób tworzenia notatek. Jest dużo bardziej przyjazny dla mózgu, ponieważ stymuluje obie półkule, dzięki wykorzystaniu napisów, obrazków, kolorów itp.
Mapy myśli można wykorzystać w wielu sytuacjach. Mogą one pomóc w nauce, planowaniu zadań, przygotowaniu wystąpienia, czy właśnie w tworzeniu artykułu bądź dłuższego tekstu.

Jak stworzyć mapę?
  • Najpierw należy przygotować czystą kartkę papieru (format minimum a4), długopis, kolorowe mazaki lub kredki.
  • Następnie na środku kartki musi znaleźć się temat przewodni (u mnie będzie to temat pracy), oczywiście powinno zawrzeć się go w jednym lub maksymalnie kilku słowach, które będą zawierać w sobie główną ideę.
  • Od tematu głównego będą odchodzić gałęzie z uszczegółowieniem tematu, które w moim przypadku będą podtematami, a być może później część z nich stanie się nazwami rozdziałów i podrozdziałów.
  • Od kolejnych gałęzi mogą odchodzić kolejne gałęzie, wszystko zależy od tego, co podpowie nam wyobraźnia. Im bardziej rozrośnie się drzewo naszych myśli, tym lepiej!
  • Wszystkie elementy mapy myśli należy połączyć liniami, tak aby widzieć wyraźne powiązania między nimi.
  • Poszczególne tematy i podtematy powinny być zaznaczone różnymi kolorami, można obrysować je chmurkami, podkreślić, namalować obok nich obrazki itp. Im więcej obrazków, kolorów, podkreśleń tym szybciej i więcej informacji przyswoi nasz mózg!

Na potrzeby posta postanowiłam stworzyć swoją pierwszą mapę myśli. Posłużyły mi do tego … notatki z ostatnich ćwiczeń z makroekonomii. Bliżej sesji zobaczymy, czy moja mapa przyda się przy nauce do kolokwium ;) Efekt możecie zobaczyć poniżej.


Tworzenie map myśli wymaga trochę wprawy. Mam nadzieję, że moje kolejne mapy będą ciekawsze i bardziej urozmaicone. Muszę koniecznie zorganizować sobie kredki i mazaki, bo dziś miałam bardzo ograniczone pole manewru, korzystając z długopisów, ołówka i dwóch zakreślaczy. I proszę Was o wyrozumiałość, moje rysunki pozostawiają wiele do życzenia, ponieważ cały talent malarski odziedziczył mój brat … ja mam za to kilka innych cennych umiejętności ;)

Robiliście kiedyś mapę myśli, a może spróbujecie po przeczytaniu tego posta? Chętnie zobaczę jak wyglądają Wasze mapy!