W Finlandii pije się dużo. Na pewno nie jeden Fin mógłby
stanąć w szranki z Polakiem. Polityka prohibicji raczej nie spełnia swojej
roli. Ale jak ona właściwie działa?
W mniejszych sklepach czy supermarketach można kupić
wyłącznie drinki i piwa, których zawartość alkoholu nie przekracza 4,6 %.
Napoje wysokoprocentowe są dostępne jedynie w sklepach Alko. Co istotne, takie
sklepy monopolowe nie są tak powszechne jak w Polsce. Ja np. w celu zakupienia
wina muszę jechać do sąsiedniej dzielnicy.
Podczas jeden z takich wypraw z moim narzeczonym Kubą
ujrzeliśmy niecodzienny (dla nas!) widok. Pod samymi drzwiami sklepu Alko
zatrzymała się taksówka. Otworzyły się drzwi, a naszym oczom ukazał się pan,
ewidentnie wstawiony. Typowy pijaczek o czerwonej twarzy. Tak, polityka
socjalna Finlandii jest tak skuteczna, że taki człowiek, może pozwolić sobie na
podróżowanie taksówkami. A i zapewne chętnie inwestuje w mocne trunki,
niekoniecznie tanie wina. Warto też wspomnieć, że takie „pijaczki”, spożywają
alkohol w osiedlowych barach. Nie tak jak w Polsce, pod sklepem czy w parku.
Wracają do sprzedaży napojów alkoholowych, muszę wspomnieć o
tym, że obowiązuje całkowity zakaz ich sprzedawania w niedzielę. W soboty można
zrobić zakupy do 18, a
w dni powszednie do 20. Dotyczy to także stacji benzynowych, na których można
dostać jedynie alkohole niskoprocentowe.
A jak piją Finowie i jak zachowują się po alkoholu? Bardzo
różnie. Ale w moich oczach alkohol
całkowicie ich zmienia. Na co dzień spokojni i zrównoważeni, po wypiciu kilku
piw stają się głośni i mocno zwracają na siebie uwagę. Oczywiście, nie wszyscy się
tak zachowują.
Pewnego razu miałam okazję bawić się na dyskotece w
Helsinkach. Kiedy stałam w kolejce do baru, jakaś dziewczyna, stojąca obok mnie,
coś do mnie powiedziała. Ja oczywiście (jak zwykle) rzekłam: "Sorry, I don’t
uderstand”. Ona natomiast zaczęła mnie przepraszać, że na mnie wpadła i pytać co ma
mi kupić w ramach przeprosin. Od razu jej powiedziałam, że nic się nie stało i
że ja nawet nic nie poczułam. Ale ona mocno się upierała, więc darmowe piwko
wpadło w moje ręce. To był akurat przykład sympatycznej Finki. Niestety, miałam
też okazję widzieć wymiotującą w autobusie nastolatkę, czy też grupę pijanych,
bijących się osób. Wyglądało to naprawdę groźnie. No cóż, jak widać, nie
wszystkim alkohol służy.
wszystko true ;]
OdpowiedzUsuńNie spotkaliście się z alkoholem 'na lewo'? Nie jest tak że każdy ma swój bimbrownik w kuchni? (obalamy mity;)
OdpowiedzUsuńi jak z cenami?:D
I tutaj właśnie pokazałaś że taka "prohibicja" jest psu na dupę ... podobnie wygląda to w Anglii gdzie kupować można alkohol do jakiejś tam godziny - czy to jest dobre ?? Wg mnie nie bo ludzie chcąc zapewnić sobie komfort posiadania alko w domu co daje im możliwość łatwiejszego sięgnięcia po niego - piją więcej ! Ot prosty przykład z PL kiedy o 21 mam ochotę iść po piwko na osiedlu mam co najmniej 3 sklepy w których to piwko mogę kupić i nie muszę kupować kilku żeby mieć na zapas ...
OdpowiedzUsuńA co do samej mentalności narodowej - to jak sama dobrze wiesz w Polsce "się pije" każde rodzinne/przyjacielskie spotkanie wprowadza alkohol, który związany jest z naszym narodem od zarania dziejów. Można zapytać czy to źle czy dobrze - ale nie umiem odpowiedzieć.
Bardzo często obserwuję zachowanie w małżeństwach na jakiś imieninach w relacji mąż żona: żona "Ty już nie pij, Tobie wystarczy" - takie przypominanie, upominanie - moim zdaniem - odnosi taki sam skutek jak w/w prohibicja ... Taki facet i tak wie że ma przerąbane to pije w opór bo co mu zależy ... A gdyby było inaczej i kobiety/żony/narzeczone nie patrzyły krzywo na każde wypite przez faceta piwo nie pił by tak dużo, - tak mi się wydaje - takie jest moje zdanie.
Co do zachowania hmmm, nigdy po alko nie byłem agresywny, raczej przyjacielski - ale wiadomo co organizm to reakcja. Myślę ze w każdym kraju znajdziemy odpowiednik zachowanie agresywnego i spokojnego ... Tutaj mentalności narodowej bym się nie doszukiwał.
Ot takie moje 3 grosze :)
Stasiu: Ja osobiście się nie spotkałam, ale słyszałam, że pędzi się tu bimber ;) A ceny, hmm, dla zarabiających w Finlandii nie są wygórowane, ale Polak wybierający się np. na wakacje do Fin, mógłby zbankrutować na alkoholu ;) Za piwko lub drinka płaci się ok. 3e, winko (nie najtańszy jabol) od 7e w górę, wódeczka ( w sumie nie pijam więc dokładnie nie wiem), najtańsza to jakieś 13e za 0,5.
OdpowiedzUsuńPiotrek: Dla mnie też prohibicja nie ma sensu. Jak planuję się napić, to robię zakupy i mam co pić. Ale zdarza się czasem, że zachce nam się piwka (nawet chociaż jednego), a niestety już nie da się kupić. Nie ratuje mnie to przed pijaństwem, tylko powoduje lekkie zdenerwowanie :)
Pozwól,że co do tematu upominania męzów nie będę się wypowiadać :)
A co to zachowań po alkoholu. Fakt, każdy inaczej reaguje. Jednak tutaj obserwuję dużo większą zmianę w zachowaniu ludzi po alkoholu niż w Polsce.
Dzięki za dyskusję :D