Chyba każdy z nas miał okazję być świadkiem sytuacji, kiedy
w autobusie czy tramwaju starsza osoba zwróciła uwagę komuś młodemu w związku z
jego niekulturalnym zachowaniem. Nierzadko słyszy się też popularne teksty
typu: „ta dzisiejsza młodzież”, „jaka ta młodzież jest niewychowana”, „za moich
czasów…” itp. W wielu przypadkach starsze osoby mają rację, faktycznie nie
wypada nie ustąpić miejsca starszej osobie (czasem trzeba jednak być ostrożnym,
żeby nie urazić jakiejś pani w średnim wieku, która nie uważa się za „starą” i woli
stać).
Wydaje mi się, że akurat w naszym kraju młodzi ludzie
zazwyczaj potrafią się właściwie zachować i większość z nich grzecznie ustępuje
miejsca. A jeśli tego nie robią to z czego to wynika? Czy to nie czasem wina
tych oburzonych babć, które wsiadając do autobusu z ukochanym wnusiem wskazują
mu miejsce, stwierdzając, że „babcia sobie postoi”? No więc chwila, Twój
wnuczek (z pewnością najwspanialszy i ułożony) niech siedzi, ale jeśli wnuczek
kogoś innego nie ustąpi Ci miejsca to jest niewychowany?
Czy nie uważacie, że nie tylko młodym, ale i wielu starszym
osobom przydałaby się porządna lekcja kultury? Nagły przypływ sił w walce o
pierwsze miejsce w kolejce do drzwi autobusu, aby znaleźć miejsce „do
siedzenia”, gdzie ostatecznie lądują zmęczone siatki z zakupami - znacie to?
Rozpychanie się łokciami bez słowa „przepraszam”, wymuszanie zwolnienia miejsca
zanim człowiek zorientuje się, że stoi nad nim starsza osoba… Nawet usłyszenie
„dziękuję” po ustąpieniu miejsca nie jest standardem, bo to obowiązek młodych i
nie trzeba przecież kulturalnie podziękować. Wyjście z autobusu też bywa nie lada
wyczynem, kiedy miejsce przy drzwiach upodobała sobie osoba w starszym wieku i
nie mówię tu o ludziach, którym trudno się poruszać, ale całkiem rześkich
babciach i dziadkach, które zamiast wysiąść na chwilę, żeby przepuścić
wysiadających, uparcie stoją w drzwiach, żeby nie zająć im najlepszego miejsca.
Zasada „najpierw wypuść wysiadających, później wsiądź” też chyba przestała
obowiązywać.
Dzisiejsza sytuacja. Autobus pełen starszych osób, wielu
udało się usiąść dzięki „niewychowanej młodzieży”. Wsiada staruszka, widać że ciężko
jej ustać (żeby nie było – miałam miejsce stojące). Zobaczyła wolne siedzenie,
powoli zmierza do celu. Autobus akurat zatrzymał się na kolejnym przystanku,
wsiada pani w średnim wieku, która upatrzyła sobie to samo miejsce. Nie ma
szans, że nie widzi staruszki, która idzie z drugiej strony. Obie docierają do
wolnego miejsca w tej samej chwili. Młodsza pani bezceremonialnie zajmuje siedzenie
odwracając głowę w drugą stronę (może wyznaje zasadę Sheldona „that’s my spot”).
Starsza Pani stoi bez słowa kolejne trzy przystanki aż zwalania się inne
miejsce…
Dla jasności - nie generalizuję. Na szczęście spotykam
znacznie więcej przemiłych staruszków niż tych mniej miłych.